Jamniczek Herbatniczek

Bardzo jestem smutaśny...już drugi dzień nie dostałem obiadu
Śniadanko i kolacja: moje pyszne mięsko od cioci Pogorzelska Joanna
Ale jak wstaję o 14 (moja stała pora na obiad) i dreptam do kuchni to nie ma obiadku
Pani mówi, że ma wrażenie że ja lada dzień pęknę i że grube znaczy chore i że dwa posiłki dziennie mi wystarczą. Dramat! Dziś już tak bardzo płakałem jak Pani szykowała dla siebie jedzenie, żeby choć trochę dała. Nawet ten makaron bym zjadł....
No wiem, ostatnio przesadzałem: jadłem do granic możliwości, potem szedłem w kącik i wszystko zwracałem (zapas na później) i wracałem znów się napchać. I to przeważyło. Moja zachłanność jest podobno chorobliwa i muszę przystopować
Jak żyć na dwóch miskach dziennie? Ja żyć przyjaciele?

Jak się nazywają puszyste herbatniki? Biszkopty? to ja! puszysty Herbatnik! podobno jak śpię to fałdki układają się wokół
nawet mój ogon utył! chyba jedyne szczupłe miejsce to moje uszy. Ale to taki zdrowy tłuszczyk, nie przeszkadza mi biegać, nie ciągnę brzuchem po ziemi. Ale żeberka ciężko wymacać przez pierzynkę z tłuszczyku
dlatego Pani zarządziła większą ilość ruchu. Jak widać na zdjęciu: na razie trenuję pozycje biegowe przez sen
ogon i uszy "powiewają na wietrze"





Nawet ogon jest gruby.




Na moja obronę i aby pokazać, że dieta jest konieczna: Herbatnik sfotografowany z góry. Beczka normalnie.

Może jak trochę popracuję to dostanę choć troszkę obiadku? policzę suszki dla królików, pomogę posegregować. Zasłużę na jedzenie!





Hebatniczkowy foch (bierze przykład z jamnika Macka chyba, ten też sie ostatnio obrażał) - trzeci dzień bez obiadu. Będzie siedział w kuchni i koniec.

Faktura 6: 59 zł / preparat do higieny zębów /

acha! to ja już wiem dlaczego Pani odmraża dodatkową porcję mięcha! mój brachol z Palucha jedzie do mnie! będę musiał sie podzielić tym co mam. na razie oddałem mu jednego mojego dry beda, miseczkę i zobaczymy jak się zaadoptuje w rodzinie. żeby tylko się nie bał Ediego i Pluta, i Arona. i żeby szybko wyzdrowiał.




Ciocia Agata dowiozła mojego nowego kumpla do nas. Tak jak ja rok temu prawie - przebył kilkaset kilometrów z Warszawy do Katowic. I zamieszka z nami. Jest chory, ale postaramy się go wyciągnąć na prostą. Trzymajcie kciuki, żeby rodzina się dogadała

Pokazuję Kapselkowi chatę ciasna ale własna