Jerry u schyłku zycia stracil wszystko

Więcej
2016/02/12 14:53 #4856 przez Edyta
Jerry odszedł ...
Jerry odszedł od nas prze 10 minutami. Jerry zasnął, nie dało rady już jego serduszko. Piesek miał 18-20 lat. Ostatnie miesiące chorował.
Odpoczywaj kochany po trudach życia. Miałeś szczęście, że spotkałeś na swojej drodze Ludzi, którzy dali ci dom. Michalina i Tomek byli dla ciebie prawdziwą rodziną. Nie byleś niczyj - byleś nasz. Miałeś rodzinę większą niż przeciętny jamnior. Teraz odpoczywaj kochany i przywitaj nas na Tęczowym Moście - bądź tam koniecznie. Do zobaczenia szkrabie ...


Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/12 15:03 #4857 przez tomek-waw
Wyrazy współczucia dla Was Michalino i Tomku.

Odeszłeś tak szybko....
"Czy dotarłeś bezpiecznie, Kochany,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
...Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.

Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć bez nas.

No a my, chociaż serce nam pęka,
myślimy tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiemy, kto na Ciebie tam czeka...
Znamy ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?

Bądź szczęśliwy w Tęczowej Krainie,
my swą miłość Ci czasem poślemy,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem nas odwiedź... choć we śnie... "

[*]

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/13 18:08 #4860 przez michelle

Wczoraj odszedł od nas Jerruś. Był to piesek starszy, schorowany - można było się tego spodziewać, ale jest nam bardzo, bardzo smutno. Był u nas niecałe dwa lata i trudno wyobrazić sobie teraz nasz dom bez niego.

Przyjechał mały, chudy, trochę dzikus. Piszczał na wszystko: na jedzenie, na smycz, na wzięcie na ręce i na jazdę w windzie. Kradł skórki od banana, zjadał skarpetki. Raz mieliśmy sytuację, kiedy Tomek wyjął przygotowanego dla Jerrego kurczaka, który był zawinięty w folię aluminiową. Żartem dał mu do powąchania, a ten chapnął i takim sposobem walczyliśmy już nawet nie o kurczaka, ale o folię. Dziś wspominamy to ze śmiechem, wtedy byliśmy przerażeni.

Jerry zafundował nam ośmiogodzinny śpiew w pociągu, bał się bardzo wszystkich środków komunikacji oprócz auta. Wtedy też dojechaliśmy na wakacje do Zamościa. Tam przy jamnikach nauczył się chodzić po schodach, jeść ładnie z miski. Całymi dniami wylegiwał się na słońcu. Był w raju.
Emotikon smile

Przeszedł z nami tak wiele waznych etapów naszego życia. Był podczas naszego studenckiego życia - na studenckich imprezach zakradał się do misek z chipsami, był podczas naszego ślubu, był podczas remontu naszego mieszkania i był kiedy dowiedzieliśmy się, że powiększy nam się rodzina. Czasem śmieję się, że był pierwszym sprawnym testem ciążowym - kładł mi głowę na brzuchu i tak drzemał. Nigdy wcześniej tego nie robił.

Pierwszym zdrowotny kryzys miał w październiku, a potem co miesiąc pojawiały się nowe niespodzianki. Wielu weterynarzy (Jerruś był prowadzony przez jednego, ale często awaryjnie np. w Zamościu u rodziców musieliśmy szukać zmiennika) rozkładało ręce. Mówili, że stary, że tu nic się nie da już zrobić, że może uśpić. Jedynym weterynarzem, który do samego końca trzymał za Jerriko kciuki była Pani Marzena Bielawska z krakowskiego WetMaru. Do samego końca walczyła. Z optymizmem patrzyła na tego staruszka.

Piesek miał słabe serce i szereg innych problemów zdrowotnych. Ale żył jak wcześniej. Upominał się o jedzenie, nosił dziergane ubranka, spał w łóżku, przytulał się, a podczas wyniesienia na spacer w czasie mrozu czy deszczu patrzył się spojrzeniem pt. "Chyba coś ci się babo pomyliło...".

Jerry do końca pozostał radosnym, żywym pieskiem. Nawet jego ostatnie spojrzenie było takie żywe, błyszczące - jakby chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
Emotikon smile
Wczoraj wstał rano, zjadł śniadanie i poprzytulał się. Potem zaczeły się ostatnie trzy godziny, podczas których wszystko się roztrzygnęło. Mieliśmy zaplanowany wyjazd do Zamościa, ale gotowi byliśmy go przełożyć, jeśli stan Jerrego nie pozwoli na podróż. Pojechaliśmy do WetMaru, gdzie po raz pierwszy usłyszeliśmy, że teraz jest już naprawdę źle.

Pani Marzena delikatnie zasugerowała, żebyśmy jechali z nim. Do Zamościa, jego małego, psiego raju. Dostał leki, ale...

Nasz mały Jerry odszedł od nas podczas podróży. W aucie, zakopany w kocyku. Kochał jeździć samochodem, na widok otwartych drzwi od razu się wyrywał i z radością zasiadał z tyłu. I tak też zasnął - cichutko i w miejscu, w którym uwielbiał być, w swoim kocyku, z którym zawsze jeździł.

Zrobiliśmy wszystko, aby miał godne psie życie. I tak chyba było. To były piękne dwa lata, podczas których po powrocie do domu witał nas rozmerdany ogonek Jerrego.
Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/16 22:48 #4877 przez Edyta
Serdecznie dziękujemy Michalinie i Tomkowi za opiekę nad Jerrym przez ponad 1,5 roku. Jerry znalazł w domu tych młodych ludzi prawdziwe serce i wspaniałą opiekę. Towarzyszył im w najważniejszych momentach życia, był częścią tego życia... Jerry odszedł szczęśliwy. Dziękujemy Wam kochani. Dzięki takim ludziom jak Wy możemy pomagać !


Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Więcej
2016/02/22 22:21 #4917 przez FJN
Faktura 18: 294 zł / leczenie / przedostatnia




Karta leczenia.








Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Czas generowania strony: 0.564 s.
Zasilane przez Forum Kunena

ING BANK ŚLĄSKI Spółka Akcyjna
89 1050 1070 1000 0023 6437 4286

SWIFT: INGBPLPW
Fundacja Jamniki Niczyje
ul Łagodna 85/4
43-300 Bielsko Biała

Logowanie